„Bo przyjdzie po ciebie bebok” – mawiały moje ciocie i starsze sąsiadki, kiedy byłam niegrzeczna jako dziecko. Wyobrażałam sobie, że bebok musi być jakimś przerażającym, włochatym potworem skoro używa się go jako straszaka na dzieci. Dopiero teraz, po latach udało mi się poznać prawdziwe oblicze beboka w bardzo ciekawej książce „Śląskie Mity”, której minimalistyczna okładka od razu przyciągnęła mój wzrok w księgarni.
Autorką ilustracji i koncepcji książki jest Ewa Kucharska, natomiast teksty zrymował Marek Jagielski. Co ciekawe, dowiedziałam się, że książka to jednocześnie dyplom na ASP w Katowicach młodej ilustratorki i projektantki.
Jest to współczesna wersja legend o Beboku, Skarbku, Bidzie z Nyndzą i kilku innych gwiazdach śląskiej mitologii, które mieszkając w jednym familoku borykają się z takimi problemami jak otyłość, zakupoholizm, życie na kredyt czy trudności z wiatrami. Okazuje się, że Bebok wcale nie jest taki diaboliczny jak wydawało mi się w dzieciństwie. Przynajmniej na to wskazuje reakcja Leonarda, który patrząc na czarnego potworka miał niezły ubaw, a przy okazji poszerzył swój zasób słów na literę b, które najlepiej mu wychodzą.
„Śląskie Mity” to nie tylko uwspółcześnione legendy. Mnie zachwyciły przede wszystkim niesamowite ilustracje. Z jednej strony bardzo proste i płaskie, a z drugiej świetnie odwzorowujące postaci i przedmioty trójwymiarowe. Ilustracje są przepełnione tradycyjnymi symbolami kultury śląskiej, a mimo wszystko, dzięki wektorowej grafice oraz oszędnemu użyciu kolorów są bardzo nowoczesne. Książka odzwierciedla to, co bardzo cenię we współczesnym designie – autentyzm, bez sztucznego postarzania a jednocześnie szacunek do tradycji.
„Śląskie Mity” są przeznaczone dla dzieci od 3-ciego roku życia, ale ja poleciłabym ją każdemu bez względu na wiek. U nas zainteresowała wszystkich członków rodziny :).
Tą ciekawą lekturę znaleźliśmy podczas odwiedzin wystawy w Rondzie Sztuki, o której pisaliśmy tutaj. Inne książki, które nas oczarowały znajdziecie tu i tu.
