Wiecie dlaczego lubię wiosenne porządki? Bo w różnych ciekawych zakamarkach można znaleźć całkiem niezłe skarby. Ja wczoraj odkryłam, że jestem posiadaczką sporego pudła orzechów włoskich i jak na blogerkę prawie kulinarną przystało od razu zaczęłam się zastanawiać nad smakołykami, w których orzechy mogłyby odegrać główną rolę. Przebrnęłam przez kilka blogów kulinarnych i już byłam bliska rezygnacji gdy nagle na blogu Oli - Stolik w Kropki wyłonił się przepis na masło orzechowe. Ilość składników (tylko 3!!!) i czas przygotowania (tylko 10min!!!) miały spory wpływ na mój, jak się później okazało, bardzo dobry wybór.
Orzechy włoskie, sól morską i miód lipowy wystarczy zblendować i masło gotowe. My pominęliśmy etap moczenia orzechów, ponieważ stwierdziliśmy, że lekka nutka goryczy w życiu nie jest zła ;) Nasz mały wilk morski nie mógł oprzeć się orzechom w nowym wydaniu. Smarował sobie pajdę po pajdzie i pochłaniał wszystko w oka mgnieniu.
Przepis Oli znajdziecie tutaj. A już w najbliższą niedzielę będzie można zjeść z Olą i kilkoma innymi wspaniałymi blogerkami kulinarnymi drugie śniadanie na polanie w ramach Kontakt Festiwalu, o czym pisaliśmy już tutaj.
Smacznego!!!